Koronawirus – jak przeżyłam kwarantannę?

Jak to się wszystko zaczęło?

Wtorkowy poranek przebiegał całkiem zwyczajnie. Wczesna pobudka (Krzysiu to ranny ptaszek), przebieranie, wspólne śniadanko i zabawy. Byliśmy z Wojtkiem (tata Krzysia) zmęczeni, ale opieka nad małym dzieckiem i często nieprzespane noce nie pozwalają odpocząć. Nie sądziliśmy jednak, że możemy być chorzy. Pierwszym objawem, który się pojawił była utrata węchu przez Wojtka. Trochę się wystraszyliśmy. 

Domyślaliśmy się, że to najprawdopodobniej covid, a przecież mogą pojawić się poważniejsze dolegliwości. Wojtek miał mieć tego dnia dyżur, więc pojechał do szpitala na wymaz. Po kilku godzinach okazało się, że wynik testu jest pozytywny. Przez co cała nasza trójka musi zostać przez jakiś czas zamknięta w domu.

Dalsze objawy i niepewna kwarantanna

W ciągu dnia pojawiło się u nas duże osłabienie i silne bóle głowy. Załatwiłam dla siebie skierowanie na pobranie wymazu, i następnego dnia wcześnie rano (by uniknąć dużej kolejki) pojechałam zrobić test. Usłyszałam, że wynik powinien być w ciągu 48h. Po południu zadzwonił do Wojtka sanepid i zebrał dane, z kim ostatnio miał Wojtek kontakt oraz nałożył 10-dniową izolację na niego, i 20-dniową na mnie i Krzysia (10 dni dłużej od ostatniego dnia kwarantanny osoby zarażonej). Pani z sanepidu powiedziała, że wynik mojego testu będzie w ciągu 3-4 dni i jeśli będzie pozytywny, to skróci to moją izolację. Ostatecznie na wynik czekałam 6 dni i o dziwo okazał się ujemny!

Wynik ujemny i co dalej?

Jednak po otrzymaniu wyniku na aplikacji “kwarantanna domowa” (miałam obowiązek ją ściągnąć i mieć na telefonie) moja kwarantanna została zakończona. Dlatego zwątpiłam czy ją nadal mam, czy nie. Wojtkowi za to aplikacja w ogóle nie działała. Dodzwoniłam się na infolinię sanepidu, a także rozmawiałam z Panem z NFZ (numer z aplikacji). Oboje sprawdzali w systemie i powiedzieli mi, że nie mam kwarantanny i jestem wolna. Pojawiła się u mnie nadzieja na wyjście z domu, wyjście na zewnątrz, ale niepewna zadzwoniłam jeszcze do sanepidu w Opolu. Okazało się, że jednak mam dalej kwarantannę (do 15.11). Trochę mnie to zasmuciło. Co ciekawe, następnego dnia przyjechała policja sprawdzić izolację, ale tylko Krzysztofa (a mnie nie mieli na swojej liście). Po tym sprawdziłam jeszcze raz aplikację i tym razem miałam wpisaną kwarantannę. Czyli ogólnie trochę chaos informacyjny.

Nasze samopoczucie i objawy.

W ciągu tych paru dni mój stan fizyczny się polepszył, jednak psychiczny trochę pogorszył. Zmarła moja babcia i nie mogłam nawet pojechać na pogrzeb. Ciężko było mi się pogodzić z tym ujemnym wynikiem i przymusem siedzenia w domu przez 3 tygodnie. Niestety Krzysiu również nie czuł się najlepiej. Miał duży katar i parę razy zwymiotował. Był też bardzo marudny, płaczliwy i cały czas chciał być na rączkach, a w nocy kiepsko spał. 

Na szczęście po paru dniach poczuliśmy się lepiej. Myślałam, że jestem już zdrowa, gdy nagle w ostatnim dniu izolacji Wojtka pojawiły się niepokojące objawy: zatkane i bolące zatoki, katar, duże osłabienie, ból gardła i głowy. Dobrze, że Wojtek powoli dochodził do siebie i mógł się zająć Krzysiem, bo ja byłam przez 3 dni nie do życia. Czy to wtedy właśnie miałam covida? Czy test był wykonany zbyt wcześnie? Nie wiem. Cieszę się, że to już minęło.

Czy ktoś nas kontrolował i sprawdzał, czy na pewno przestrzegamy kwarantanny?

Aplikacja chciała ode mnie tylko dwa razy zdjęcie (na samym początku kwarantanny), a policja odwiedziła nas w sumie 3 razy. Za pierwszym razem sprawdzali Wojtka, następnym razem mnie i Krzysia, a później już tylko samego Krzysia. Widzieliśmy radiowóz na ulicy i machaliśmy przez okno.

Inna (pozytywna) strona izolacji domowej.

Pierwsze dni naszej kwarantanny, gdy cała trójka źle się czuła, były ciężkie, ale daliśmy radę. Pomogła rodzina, która wspierała nas rozmowami oraz dostarczała pod drzwi zamówione zakupy. Jednak myślę, że ten okres miał również swoje dobre strony:

  • Krzysiu miał cały czas dwójkę rodziców, z którymi spędzał czas, bawił się i uczył się nowych rzeczy. Dzięki czemu obydwoje byliśmy świadkami jego pierwszych kroków oraz nauki chodzenia i wstawania.
  • Skończyliśmy prezent dla Krzysia na roczek – tablicę manipulacyjną.
  • Spędziłam trochę czasu w kuchni. Wypróbowałam nowe przepisy i przygotowywałam nowe posiłki dla nas wszystkich.
  • Układałam jadłospisy dla swoim podopiecznych. Zmieniłam również trochę ofertę i cennik. Zapraszam do zapoznania się ;).
  • Wolny czas przeznaczyłam na edukację. Ukończyłam szkolenia dotyczące psychodietetyki oraz żywienia i suplementacji w sportach wytrzymałościowych. Aktualnie poszerzam wiedzę z zakresu diagnostyki laboratoryjnej w gabinecie dietetyka.
  • Gdy miałam siłę i chciałam się trochę poruszać, to jeździłam na rowerze stacjonarnym, a także ćwiczyłam trochę na macie (ćwiczenia wzmacniające).
  • Mieliśmy też czas dla siebie nawzajem, czas na przemyślenia i docenienie tego, co mamy. Cieszymy się, że przeszliśmy to w łagodny sposób. Nadal czujemy się trochę osłabieni, ale myślę, że potrzeba więcej czasu, aby organizm się zregenerował.
0 0 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments